#1 2015-02-06 15:36:53

 Satis Verborum

Administrator

49741636
Skąd: Kraków
Zarejestrowany: 2014-10-29
Posty: 1219
WWW

Mowy Nathalie Moody

W tym miejscu Nathalie wygłosi swoje mowy finałowe - wstępną i końcową.

Offline

 

#2 2015-02-06 23:21:16

Nathalie Moody

Finalistka

50200907
Zarejestrowany: 2015-01-04
Posty: 44

Re: Mowy Nathalie Moody

Witam szanowne jury :)

Na wstępie chciałam podziękować wszystkim za wspólną grę. Jednych z was poznałam lepiej - innych gorzej - a pozostałych praktycznie wcale; jednak mam świadomość, że każdy z uczestników w mniejszym, lub większym stopniu przyczynił się do tego, że jestem dzisiaj w finale, i mogę ubiegać się o wasze głosy.

Wiem, że niektórym z was może wydać się to nudne, ale postanowiłam, że większą cześć mojej mowy poświęcę na opisaniu przebiegu gry z mojej perspektywy.


Mam nadzieję, że to pozwoli wam zrozumieć, czym kierowałam się podejmując wszystkie decyzje, a może nawet dowiecie się czegoś nowego...


Pierwszy dzień zarówno dla mnie, jak i dla pozostałych graczy był nogromnym szokiem. Nie dość, że znaleźliśmy się w siedemnastoosobowym plemieniu, nie mając żadnych kontaktów z uczestnikami poprzednich edycji, to już kilka godzin później byliśmy zmuszeni odesłać kogoś do wrzeszczącej chaty. Uznałam, iż najlepszą strategią na przetrwanie będzie rozmawianie z ludźmi.

Łatwiej jest zagłosować na osoby, z którymi nie miało się kontaktu.

Tym sposobem szybko znalazłam się ośmioosobowym sojuszu w składzie: ja, Matt, Teo, Kathy, Lucas, Alex, Pat oraz Noah.

Pierwotnym planem obowiązującym przez cały dzień była eliminacja Antka, który nie pojawił się na forum, a także z nikim nie rozmawiał. Jednak na kilka godzin przed radą dała o sobie znać paranoja.

Pojawiły się podejrzenia, że Felix może mieć HII, którego użyje, by go ochronić, dlatego postanowiliśmy zmienić swój cel na Willego, z którym też nie mieliśmy najlepszego kontaktu. Później do planu zostali wciągnięci jeszcze Victor i Dave. Tym sposobem dokonaliśmy pierwszej eliminacji tej edycji. Potem wraz z Lucasem i Mattem - z mojego sojuszu - trafiliśmy do plemienia Czystokrwistych. Ten wątek pominę, gdyż nie wydarzyło się tam nic ciekawego, co miało, by wpływ na przebieg mojej dalszej gry.

Następnym przystankiem w moim występie stało się plemię Krukońow. Był to dla mnie moment przełomowy. Mniejszym gronie było się łatwiej poznać i nawiązać jakieś trwalsze sojusze. Właśnie tam narodził się plan, żeby trzymać się w czwórkę, aż do samego końca. Przyznam, że pomysł bardzo mi się spodobał, ponieważ nie czułam się bezpiecznie w tych większych sojuszach. Rozumie się samo przez się, że one wcześniej, czy później się rozpadną. Na radzie postanowiliśmy jednogłośnie pozbyć się Matthewa, który był nie aktywny przez kilka dni, co spowodowało, że przegraliśmy zadnie.
W finałowej trzynastce, znów staliśmy się jednym plemieniem, i po raz kolejny dołączyłam do większego sojuszu (ja, Pat, Alex, Martin, Teo, Victor). Naszym celem stał się Lucas, który bardzo dużo kombinował, i nie zbyt dobrze krył się ze swoimi planami. Niby był moim sojusznikiem, ale po połączeniu przestałam czuć, że mogę mu ufać, oraz trzymanie z nim przyniosło, by mi więcej szkody, niż pożytku.
Rada przebiegła spokojnie, a także wszyscy(poza Felixem) zgodnie oddaliśmy głosy na Luca.

Po radzie kolejny raz zostaliśmy podzieleni, z tą różnicą, iż tym razem sami wybieraliśmy, do którego z dwóch plemion wolimy dołączyć. Postanowiliśmy, że do każdego z plemion trafią po trzy osoby z naszego sześcioosobowego sojuszu. Tym sposobem ja, Teo i Martin, trafiliśmy do drużyny Śmierciożerców, zaś Victor, Pat i Alex stali się członkami Zakonu Feniksa. Następnego dnia odbyło się zadanie o nagrodę oraz głosowanie. Wszyscy uznaliśmy, że najsprawiedliwszym rozwiązaniem będzie eliminacja nieaktywnego Antka. Wtedy nastąpiło coś czego nikt się nie spodziewał. Do dziś nie wiem, jakim cudem, ale Antek był w posiadaniu ukrytego immunitetu, którego użył, co spowodowało, że z grą pożegnała się Angerboda. Nie miałam z nią nigdy sojuszu, ani nawet dobrego kontaktu, nie mniej jednak, było mi jej szkoda, że odpadła w takich okolicznościach.

Ostateczne połączenie plemion nastąpiło, gdy była finałowa dziesiątka. Rada przebiegła bez żadnych rewelacji, wszyscy zgodnie, stwierdziliśmy, że najlepszym rozwiązaniem będzie wyrzucenie z gry Felixa. Takie podejście było mi na rękę. Nigdy nie miałam z nim żadnego układu i ogólnie nasze rozmowy można, by policzyć na palcach jednej ręki.

Finałowej dziewiątce, nastąpiło to, czego się spodziewałam, mianowicie: nastąpił rozpad sojuszu „szóstki”. Martin zaproponował pozbycie się kogoś z dwójki (Pat, bądź Teo). Na propozycje przystałam z ulgą, ponieważ podejrzewałam, iż oni trzymają się razem, i mogą sporo namieszać w dalszej grze. Planowo Martin oraz czwórka byłych Krukonów mieli zagłosować na Teo, niestety jednak doszło do zdrady. Victor oraz Jacob połączyli siły z pozostałymi i wyeliminowali Martina pozostawiając mnie i Alexa na dnie. Byłam w niemałym szoku. Po pierwsze, straciłam bliskiego sojusznika, z którym zawarłam układ już na starcie edycji. Po drugie, wyglądało na to, że jestem następną osobą do ostrzału.

Finałowej ósemce, nie mając już nic do stracenia, wraz z Alexem zaczęliśmy działać. Skutkiem tego było przeciągnięcie Steva oraz Jacoba (który miał głos Antka) na naszą stronę. Uznałam, że najlepiej będzie, jeśli grę opuści Victor, gdyż po tym, co zrobił na poprzedniej radzie stracił zupełnie moje zaufanie, i nie chciałam podejmować z nim już żadnej współpracy. Wszystko poszło po mojej myśli, dlatego ucieszyłam się, że udało mi się wybrnąć z trudnej sytuacji. Także, tym sposobem, nie byłam już na dnie.

Finałowej siódemce, spokojnie wyeliminowaliśmy dobrego ducha naszego plemienia, czyli Antka. Podyktowana obawą, że postawieni pod ścianą Teo i Pat użyją HII, którego posiadania wcale nie ukrywali.

Finałowej szóstce, jako, że na poprzedniej radzie ani Teo, ani Pat, nie zdecydowali się zagrać ukrytym immunitetem, skutkiem tego zostaliśmy zmuszeni do podziału głosów. Pat tym razem użył HII, co spowodowało, że z grą pożegnał się Teo. Byłam pewna, że po tym jak zagłosowałam na niego w F9, wcześniej czy później, będzie chciał się na mnie odegrać, dlatego nie potrafiłam uwierzyć w jego zapewnienia, o chęci trzymania ze mną.

Finałowej piątce, sojusz mój i Steva,  Alexa i Jacoba, trzymał się dobrze, więc jedyne co nam pozostało to eliminacja Pata, co też uczyniliśmy. Od rady, na której odpadł Teo praktycznie nie rozmawiałam z Patem. Była bodajże jedna rozmowa, która skończyła się na wymianie kilku zdań nie związanych z grą. Przed radą dowiedziałam się, że Pat namawia do głosowania na mnie, związku z tym... przyjęłam z ulgą jego odejście.


Finałowej czwórce, wiedziałam, że Jacob i Steve grają razem od samego początku. Dzień przed wyzwaniem o II, udało mi się porozmawiać z Jacobem. Przekonałam go, że nikt nie będzie w stanie pokonać Stevena w finale, ponieważ jest lubiany przez jury, a także będzie miał wielki plus za grę pod własnym nickiem. Głos na Stevena był jedynym w tej edycji, który oddałam z przykrością. Wiem, że, gdyby kilka razy zagłosował w inny sposób; to mogło, by mnie w tym miejscu nie być.

Podsumowując, Zdaje sobie sprawę że nie prowadziłam jakiejś super efektownej
gry ale sami wiecie jak kończyły osoby dokonujące lub próbujące dokonać wielkich
ruchów. Udało mi się założyć sojusz któremu byłam wierna i z którym dotrwałam
do samego końca. Starałam się też nie oszukiwać wiem że są tu osoby które okłamałam
jednak starałam się to ograniczać do niezbędnego minimum. W przeciwieństwie do pozostałych
finalistów potrafiłam też sobie poradzić bez żadnego  HII czy nawet II,
nie było ani jednej rady na której "coś" by mnie chroniło, mogłam liczyć tylko na siebie i swoje sojusze.

Mam nadzieję że rozmiar że będzie wam się chciało przeczytać
moją dłuuuuuuugą mowę (która w założeniu miała być 5 razy krótsza :D) i że w chociaż w jakimś stopniu pomoże ona zobaczyć wam grę moimi oczami a także zrozumieć moje postępowanie.
Nie pozostaje mi nic innego jak tylko czekać na wsze pytania :)

Ostatnio edytowany przez Nathalie Moody (2015-02-06 23:24:50)

Offline

 

#3 2015-02-13 01:19:44

Nathalie Moody

Finalistka

50200907
Zarejestrowany: 2015-01-04
Posty: 44

Re: Mowy Nathalie Moody

Dziękuję wszystkim sędzią za pytania, niektóre były
bardziej przyjemne inne mniej ale mam nadzieję że
pomogły wam podjąć właściwą decyzje. Na każde z
pytań starałam się odpowiedzieć najlepiej jak potrafiłam
i ukazać wam sposób mojej gry. Zdaje sobie sprawę że
niektórzy z was mówiąc delikatnie nie darzą mnie sympatią.
Zastanówcie się jednak czy to że kogoś lubicie bądź nie lubicie
powinno być decydującym aspektem podczas oddawania głosu.

Zaczynając grę w tej edycji postanowiłam że będę postępować
zupełnie inaczej niż wcześniej, chciałam zagrać jak typowy hero.
Niestety nie udało mi się tego osiągnąć w 100%. Nie da się
przetrwać do końca jednocześnie będąc szczerym wobec każdego.
Kłamałam kiedy musiałam i nie żałuje tego, w końcu to też na pewno
przyczyniło się do tego że jestem w finale. Sojusze które założyłam i
którym pozostałam wierna zapewniły mi bezpieczeństwo podczas rad
mimo tego że nigdy nie byłam w posiadaniu czegoś co mogło by mnie
obronić przed eliminacją.
Reasumując nie prowadziłam rozgrywki efektownej ale za to aż do
bólu efektywną, a największe jej zalety to :

- Czysta gra

- Wierność sojusznikom

- Umiejętność przetrwania

- Radzenie sobie w trudnych sytuacjach

Mam nadzieję że docenicie mój styl gry i chociaż rozważycie
możliwość oddania głosu na moją skromną osobę. Jeszcze raz
Dziękuję wszystkim za czas spędzony wspólnie w Hogwarcie i
do zobaczenia na wynikach :)

Offline

 
Survivor Hogwart by Satis Verborum

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.kamikadzeforum.pun.pl www.rpggryf.pun.pl www.wzorki.pun.pl www.wolsung.pun.pl www.emocje-uczucia.pun.pl